czwartek, 14 sierpnia 2014

Kasa vs Pasja, czyli o zjawisku muzycznej komercji:

Witam. Dzisiejszym tematem moich przemyśleń będzie coś, co generalnie ciężko jest mi zdefiniować. Wiedziałem, że prędzej czy później nadejdzie ta wiekopomna chwila, kiedy będzie trzeba ten temat poruszyć. Dlaczego się go bałem? Ponieważ dzisiaj będzie trochę o kwestii gustu, więc wiele osób mogłoby się ze mną nie zgodzić. Jednak mimo wszystko postanowiłem spróbować, ponieważ na tą chwilę nie mam lepszego pomysłu na notkę z cyklu przemyśleń muzycznych. Dzisiaj postanowiłem się zająć zjawiskiem komercji w muzyce.

Co to jest komercja?

Do zdefiniowania tego zjawiska nie używam żadnych źródeł internetowych czy jakichkolwiek innych. Przedstawię więc własną definicję. Myślę, że komercja w muzyce to utwory, które są łatwo dostępne, ogólnie znane i przede wszystkim niewymagające większego wysiłku do słuchania oraz stworzone szybko(bez namysłu- tak często robią gwiazdy, aby utrzymać się na topie; wymyślają szybko nowe "hiciory" by być na czasie). Można do tego dodać jeszcze, że są robiona dla czystego hajsu, a nie dla zaspokojenia muzycznych ambicji(ale to nie we wszystkich przypadkach). Często radia określa się mianem komercyjnych. Dobrze wiecie, o jakich rozgłośniach mówię(tych najpopularniejszych).

Co jest a co nie jest komecją?

No dobrze, definicję komercji już mniej więcej mamy, ale czy każde utwory, które ułyszymy w radiach komercyjnych również sa komercyjne? Oczywiście, że NIE! Czy utwory Perfektu(tego starego, wiecie o czym mówię- Autobiografia, Nie płacz Ewka itp.), Myslovitz, Lady Pank( tego starego!) można uznać za komercję? NIE! To są po prostu świetne hity. W przeszłości: Jolka Jolka, Naiwne Pytania, Kocham Cię Kochanie moje, a w teraźniejszości: Syreny, No, Trójkąty i Kwardraty. To są po prostu hity i są tak wielkie, że docierają do szczytów list przebojów najpierw mniej komercyjnych stacji a potem do tych największysz, koercyjnych(niedawny przykład Artura Rojka). Co do niekomercyjnej muzyki, to trzeba pamiętać, że najczęściej bez trudu można odczytać jej gatunek.


Oczywiście, jednak większość utworów w takowych rozgłośniach jest zjawiskiem typowej "komerchy". Nie mówię oczywiście, że ta muzyka jest gorsza, bo tak o żadnej muzyce nie powinno się mówić( a ja czasem mówię- sorry disco polo), jest inna. Jeżeli dobrze nastawicie regulator w radio i skupicie się na ogólnym przesłaniu piosenki to z pewnością zoriętujecie się o co w tym biega. Nie chcę tutaj mówić, o jakich wykonawców mi chodzi, ponieważ nie chciałbym nikogo obrazić, ale to da się wyłapać.


Jak ostatecznie odróżnić komercje od (przepraszam za wyrażenie)ambitniejszych uwrorów już wiemy, ale ciśnie mi sie na usta jeszcze jedno porównanie, którego użyję. Są gry komputerowe, które wychodzą średnio raz na 5 lat(GTA, Mafia). Każda z tych gier jest dopieszczana i mega ambitna fabularnie. Są też takie gry, które wychodzą co pół roku(Assassins) i są w połowie klapą a w połowie hitem. Tak samo jest z komeryjną i niekomercyjną muzyką. Moim zdaniem słuchanie niekomercyjnej muzyki to droga bardziej kręta i dłuższa, ale można na niej spotkać większe emocjonalne przeżycia.


A wy, jaką muzykę wybieracie? Warto się nad tym zastanowić..... 





Ogłoszenia parafialne:

Nie wiem po raz który to piszę, ale cały czas mam zaległości z blogiem. Wakacje to jednak czas odpoczynku, więc jeśli ktokolwiek to regularnie czyta, to proszę- przebacz(a jeśli nie to luz :D) . Kupiłem ostatnio 2 płyty(piszę o tym, bo pomyślałem, że będę składać takiem małe sprawozdania): Dżem i Perfect. Zastanawiałem sie czy wziąć Podsiadło, ale postanowiłem, że poczeka jeszcze z miesiąc. Sorry, taki mamy klimat. No i tyle. Dzięki za przeczytanie.